Kwiatki RPG

Czyli przejęzyczenia, głupie decyzje, szalone plany i inne dziwne historie z sesji gier fabularnych.

Uwaga: TE HISTORIE NIE SĄ MOJE! — zostały dawno temu zebrane przeze mnie z różnych forów dyskusyjnych i zgromadzone w prywatną kolekcję, a po latach zdecydowałem się opublikować je ponownie (przynajmniej te najzabawniejsze) w Internecie. Oryginalne źródła niestety dawno już zniknęły z sieci, więc prawdziwych autorów nie da się już ustalić. Większość historii została przeredagowana (skrócenie, poprawa ortografii, interpunkcji) w stosunku do oryginału.


Objaśnienie skrótów:
MG = Mistrz Gry
G = gracz
BG = bohater gracza
BN = bohater niezależny (NPC)


Pytania? Uwagi? Groźby karalne? Pisz

A dla nienasyconych - linki do starszych polskojęzycznych kolekcji kfiatków...

Ze świata Fallouta:
MG: Napada na was grupa rabusiów.
G1: Zaczynam biegać dookoła nich, żeby ich zdezorientować, a potem posyłam jednemu z nich serię ciosów rękami.
MG: ...To nie Dragon Ball, stary... padasz martwy po serii śmiechów rabusiów i ich kałasznikowów...


BN: Co was tu sprowadza?
G: Przyszliśmy tutaj do Królowej... (kurczę, jak ona się nazywała?)... której imienia nie ośmielę się wypowiedzieć.


G: Wsiadam na mojego kucyka.
MG: Nie masz.
G: Jak to nie mam?
MG: Sprzedałeś za kilka monet.
G: Ja? No co ty?! Nic o tym nie mówiłeś!
MG (kręcąc głową nad niedomyślnością gracza): Bo nie pytałeś...


MG: Widzicie osobnika płci, załóżmy, pięknej.


Jednooka postać gracza celuje do wroga.
G: Zamykam jedno oko, żeby łatwiej wcelować.


MG: Znajdujecie mapy.
G: W jakim języku?
MG: W JPEG-u.


MG: W oddali majaczy jaskinia.
G: Słucham uważnie, co mówi.


MG: Otrzepał się z pychu i piału...


(chodząc po mieście, ale z bardzo wadzącym workiem z nie wiadomo czy nieżywą kobietą).
G1: Może ją zakopiemy? Jest w worku, to się nie pobrudzi.


MG: W ciemnościach piwnicy rozlegają się odgłosy waszej walki ze szczurami: "Świst, plac, plac, świst, plac."


MG: Udało ci się zgasić pochodnię. W jaskini jest ciemno. Niestety, upadła ci broń i nie widzisz jej.
G1: Zgrzytam zębami tak szybko, aż zrobią się czerwone z gorąca i zaczną świecić.


MG: Szarżując wyglądał przerażająco... Ale z innej perspektywy wyglądał po prostu jak debil.


MG: Widzicie, że w mieście trzy dni temu był pożar...
G: Szybciej, może zdążymy kogoś uratować z płomieni!


MG: Jesteś w lesie. Stoisz przed starą, drewnianą chatką. Co robisz?
G: Wychodzę z lasu.
MG: Wychodząc z lasu, natknąłeś się na niedźwiedzia, który wepchnął cię z powrotem przed chatkę.


Rozmowa z ocalałym strażnikiem.
G: Ilu was było?
BN: 2k6.


Gracz ma taką umiejętność jak "przekonywanie".
G1 (do karczmarza): A może dałbyś mi pan coś za darmo, co?
Karczmarz: (śmieje mu się w twarz) NIE!
G1: Przekonuję go, żeby mi coś dał!
Karczmarz: Nie mam nic.
G1: Przekonuję go, że coś ma!


Drużyna dostała się do obozu goblinów.
MG: MUAHAHA!!! Widzisz wojaku, złapali cię w sieć i po tobie.
G1: Gdzie mnie prowadzą...?
MG: Zawlekli cię niedaleko ogniska w centrum obozu.
G2: Ej, spróbuj przepalić sieć.
G1: (po chwili namysłu) Wturluję się w ogień.
MG: Przykro mi, była wzmacniana drutem, nic z tego.
G1: (ze złością na twarzy) To się wyturluję z ogniska i podpalam gnojom wszystkie namioty.


MG: Potrzebna gumka do ołówka.
Wszyscy szukają dobre 15 minut, po czym G1 zwraca się do G2:
G1: Co ty żujesz?
Obyło się bez gumki…


MG: Machasz potwory.


MG: Tniesz powietrze swoją postacią.


Drużyna znalazła na wozie skrzynie. G1 szuka w nich pułapek, sprawdza pierwszy zamek.
G1: (rzuca kostką) O! Mam 20! Udało mi się!
MG: Yhm... Cóż, udało Ci się, chwileczkę... (sięga po podręcznik, otwiera na pułapkach i zastanawia się pod nosem) Hmmm... Wilczy Dół... Nie, to chyba nie pasuje...


Po trzech latach walk i zdobywania łupów moi gracze (elf, krasnolud i człowiek) postanowili odpocząć i gdzieś w głuszy założyć dom. Znaleźli starą, opuszczoną kopalnię krasnoludów wraz z częścią mieszkalną. Po całozimowych porządkach i przeróbkach można tam było spokojnie mieszkać. Jednak elf stwierdził, że chce mieć w swoim pokoju płytki na ścianach i podłodze, wykonane z marmuru. Marmur znalazł "niedaleko" w górach (ok. 20 km), musiał się już tylko nauczyć jego obróbki. Nauka i wykonanie płytek oraz transport i wyłożenie pokoju z korytarzem zajęło mu "tylko" 7 lat. W tym czasie reszta graczy wykonywała różne misje i się bogaciła. W tym czasie jako MG mało mnie szlag nie trafił, bo elf codziennie mnie pytał, ile kafli zrobił. Od rzucania kostką rozbolała mnie ręka. I kto mi powie, że to krasnoludy są uparte?


BG wyniośle do strażnika bramy, który nie chce go wpuścić do miasta:
- Chcesz poznać gniew mojego mistrza? Jestem sługą potężnego czarnoksiężnika z... skądśtam, nie wiem, nie znam tego świata...


MG: Strażnik wyciąga papierosa.
G1: Papierosa? W fantasy?
MG: Ookej... wyciąga liść tytoniu zawinięty w papirus i podpala za pomocą hubki i krzesiwa.


G (barbarzyńca): Rozczesuję sobie owłosienie pod pachami.
MG: Rzucaj na Tajniki Dziczy…